Brytyjska komisja MAIB (skrót od: Marine Accident Investigation Branch) opublikowała sprawozdanie, w którym skrytykowała stan promów należących do przewoźnika. Według ekspertów, to właśnie brak należytego utrzymania spowodował, że 18 lipca ub. r. doszło do incydentu na pokładzie promu St Helen.
Wypadek miał miejsce w porcie Fishbourne na wyspie Wight. W czasie procedury rozładowywania doszło do częściowego zarwania się górnego pokładu. Na miejsce zdarzenia natychmiast wezwani zostali ratownicy medyczni, policja, straż pożarna, a także straż przybrzeżna. Cztery osoby z różnymi obrażeniami zostały odwiezione do szpitala. W sprawie wypadku natychmiast zostało wszczęte śledztwo.
We wnioskach, które pojawiły się w końcowym raporcie, przedstawiciele MAIB wskazali na stan promu jako główną przyczynę zdarzenia. Zwrócono uwagę, że górny pokład upadł w wyniku zarwania się stalowej liny, odpowiedzialnej za jego podnoszenie. W efekcie ruchomy pokład upadł z wysokości dwóch metrów w taki sposób, że doszło do kontaktu z głównym pokładem.
„Śledztwo wykazało słabości w sposobie codziennej konserwacji statków, jakie wykonuje Wightlink – w szczególności, gdy chodzi o górne pokłady. I to wszystko, mimo że były one obiektem regularnych inspekcji oraz obowiązkowych, odbywających się co pół roku szczegółowych przeglądów” - można przeczytać w raporcie.
Już miesiąc po wypadku Wightlink otrzymał szczegółowe wytyczne dotyczące dalszego postępowania. Zarekomendowano dokładną kontrolę stanu lin odpowiedzialnych za podtrzymywanie górnych części pokładów oraz ewentualnego przeprowadzenia zmian oraz czynności konserwacyjnych. Armator wdrożył zalecenia, jakie pojawiły się w raporcie.
PromySkat
Źródło: Travel Weekly