Potężny kryzys w Calais daje się wszystkim we znaki. Czy jest szansa na jego zażegnanie?
flickr.com/ CC BY 2.0/ Ben Sutherland
25.07.2015

Potężny kryzys w Calais daje się wszystkim we znaki. Czy jest szansa na jego zażegnanie?

Ciągnące się nieustannie problemy w obrębie kanału La Manche, związane m.in. z koczującymi w pobliżu portów imigrantami oraz strajkami niezadowolonych ze swojej sytuacji pracowników, dają się we znaki armatorom, firmom spedycyjnym i zwykłym pasażerom. Przeprowadzona niedawno analiza wykazała, że zakłócenia, które w tym roku okazały się wyjątkowo uporczywe, wiążą się też ze sporymi stratami dla gospodarki.

 

Imigranci, którzy za wszelką cenę próbują przedostać się z portu Calais do Wielkiej Brytanii i władze, które nie dają sobie rady z problemem; byli pracownicy MyFerryLink, którzy w proteście przeciwko swojemu pracodawcy prowadzą do paraliżu francuskiego portu oraz blokują tunel pod kanałem La Manche; strajkujący rolnicy, którzy blokują drogi dojazdowe – to tylko niektóre z bolączek, którym w tym roku musieli stawić czoła przedstawiciele portów, operatorzy promowi, firmy transportowe, kierowcy oraz coraz bardziej zniecierpliwieni pasażerowie. Wszyscy są zniesmaczeni nie tylko takimi obrazkami, które w tym roku stały się częścią tamtejszego krajobrazu, ale też postawą władz – zarówno francuskich, jak i brytyjskich – które kompletnie nie radzą sobie z podobnymi sytuacjami, narażając na poważne straty przedsiębiorców, rujnując wakacje turystom, ale też uszczuplając wpływy budżetowe.

 

Eksperci wyliczyli, że ciągłe zakłócenia, które pojawiają się po obu stronach kanału La Manche, kosztują branżę logistyczną ok. 750 tysięcy funtów dziennie. Takie dane zaprezentowali właśnie przedstawiciele Brytyjskiego Stowarzyszenia Transportu Towarów (FTA - Freight Transport Association).

 

Czara goryczy wielu przedsiębiorców przelała się ostatnio po zorganizowaniu przez brytyjską policję kolejnej „Operacji Stack”, która doprowadziła do blokady drogi M20. Nieudolność lokalnych służb spowodowała nie tylko zdenerwowanie kierowców, ale też mieszkańców hrabstwa Kent, przez które przebiega autostrada prowadząca do portu Dover. Akcja ta doprowadziła do powstania ciągnących się przez dziesiątki kilometrów korków. „Operacja Stack” została zorganizowana przez brytyjskie służby w odpowiedzi na francuskie problemy z imigrantami oraz strajki pracowników oraz rolników. Zdaniem zainteresowanych, „Operacja Stack” przynosi jednak efekty odwrotne od zamierzonych. W związku z tym wzywają oni władze do poszukiwania innych sposobów rozwiązania problemów.

 

„Biorąc pod uwagę wartość transportowanych towarów, a potem koszty jakie ponosi działalność biznesowa, otrzymujemy liczby, które pokazują, że 'Operacja Stack' jest nie tylko problemem hrabstwa Kent i południowo-wschodniej Anglii, ale poważnym strategicznym problemem narodowym” - powiedział James Hookham, zastępca szefa FTA. „Krajowe PKB oraz eksport stoi w tych strasznych kolejkach spowodowanych m.in. przez sytuację w Calais”.

 

Według przedstawicieli stowarzyszenia, niedopuszczalne jest, by strajki we Francji prowadziły do tak potężnego chaosu, mającego też wpływ na brytyjską gospodarkę. Dlatego wzywają oni władze do działań. Jednym z pomysłów jest uczynienie z Calais oraz okolic strefy wolnej od strajków. Według nich, takie działanie mogłoby przyczynić się do przywrócenia normalności.

 

Dyskusję na temat naglącego problemu zapowiedzieli już przedstawiciele władz hrabstwa Kent, grupy Eurotunnel, policji oraz stowarzyszenia FTA. Po rozmowach władze hrabstwa mają przedstawić odpowiednie rekomendacje stronie rządowej.

 

Prace nad zażegnaniem kryzysu prowadzone są również we Francji. Francuski minister transportu zaprezentował szczegóły projektu porozumienia, który ma zakończyć działania protestacyjne pracowników SCOP SeaFrance, którzy obsługiwali promy MyFerryLink do czasu aż ich właściciel – grupa Eurotunnel - ograniczyła swoją działalność w zakresie oferty przepraw promowych. Porozumienie zakłada, że Eurotunnel zatrudni 150 osób do obsługi jednostki Nord Pas de Calais (jedyny z trzech promów, który pozostał w rękach grupy Eurotunnel, pozostałe dwa wyczarterowane zostały do firmy DFDS). 230 pracowników miałoby znaleźć pracę na promach Rodin i Berlioz, z których korzystać będzie duński przewoźnik DFDS. 107 pracowników miałoby zaś otrzymać pomoc w poszukiwaniu nowych miejsc pracy.

 

Jeśli proponowane przez francuskie Ministerstwo Transportu porozumienie weszłoby w życie, pojawiłaby się szansa na zażegnanie części problemów oraz przekazanie promów Rodin i Berlioz w ręce DFDS. Oczywiście część przeszkód, które odpowiedzialne są za kryzys w regionie kanału La Manche, wciąż czeka na propozycje rozwiązań.

 

Mimo pojawiających się starań, które mają doprowadzić ostatecznie do normalizacji sytuacji, przez cały trwający weekend spodziewane są poważne utrudnienia na drogach dojazdowych do Dover oraz w portach po obu stronach kanału La Manche.

 

 

PromySkat

 

 

Źródło: Lloyd's


Twoje rezerwacje Twoje wyceny
Nr dyżurny 24/7
663 500 060